Opactwo Benedyktynów w Tyńcu – kolejne miejsce z naszej BUCKET LISTY

Tyniec to dzisiaj dzielnica Krakowa. Mieszkańcy na pewno słyszeli o tym miejscu, jest to przez nich często wybierany punkt na weekend – tak jak Ojcowski Park Narodowy. Dla nas nie był to taki oczywisty wybór. Będąc w Krakowie pewnie niekoniecznie traficie tutaj – na obrzeża. My natomiast nie zajeżdżaliśmy do centrum, przyjechaliśmy tylko tutaj, my jak zawsze – nieszablonowo. Opactwo znajdowało się na naszej Bucket Liście, więc nic dziwnego, że będąc na Jurze wyskoczyliśmy tutaj na jeden dzień.

Spis Treści

Krótka historia Opactwa Benedyktynów w Tyńcu

Kiedy powstało? Nie zostało to nigdy potwierdzone, podaje się jednak datę 1044 rok jako rok założenia przez Kazimierza Odnowiciela. Mnisi zostali jednak sprowadzeni tutaj za czasów Bolesława Śmiałego. Jak to bywało w tych czasach – na początku królowały budowle drewniane. Stosunkowo szybko, bo w XI wieku zaczęto stawiać już budowle murowane, w tym bazylikę romańską, której fragmenty z tamtych lat przetrwały do dzisiaj.

 XIII wiek i najazdy tatarskie zmusiły mieszkańców do pomyślenia o systemie obronnym – wybudowano mur oraz baszty cylindryczne. Niestety okazały się niewystarczające, opactwo zostało najechane i splądrowane. Kolejne nieszczęście nastało wraz z potopem szwedzkim – opactwo spotkał ten sam los co wielu innych zamków.

To tutaj (XVIII w) przebywali konfederaci barscy, którzy dzielnie bronili Tyńca i kraju. Udało im się dwa razy odeprzeć atak rosyjski, niestety skapitulowali po najeździe austriackim.

Pożar z roku 1831 to tak naprawdę upadek klasztoru. Na ponad sto lat zabudowania zostały opuszczone i pozostawione same sobie. Miesiąc przed wybuchem II wojny światowej do klasztoru wprowadziło się jedenastu mnichów belgijskich, by przywrócić pomału świetność temu terenowi. Wojna pokrzyżowała plany. Temat odbudowy powrócił w 1947 roku, prace rekonstruktorskie ukończono tak naprawdę na przełomie wieku. Dziś cały kompleks zachwyca!

Co tu można zobaczyć?

Wejście na teren opactwa jest darmowe. Znajdziecie tutaj kościół w stylu romańskim oraz przepiękny widok na Wisłę i okolicę. W klasztorze natomiast znajduje się sklepik, w którym możecie kupić pamiątki i tynieckie specjały takie jak miód, przyprawy, piwo… Znajduje się tutaj jeszcze hotel, kawiarnia z restauracją oraz muzeum.

W muzeum do wyboru macie dwie możliwości zwiedzania – indywidualne i z przewodnikiem. Przewodnik oprowadza tylko o konkretnych godzinach z tego powodu wybraliśmy wersję indywidualną. Niestety, musimy przyznać, że ta opcja jest dość nudna. Jeśli nie macie dużo czasu i się zastanawiacie co wybrać zdecydowanie lepiej wybrać opcję z przewodnikiem. Wierzę, że jest ciekawie! Poza tym, że nie zwiedzacie „na sucho” to przewodnik oprowadza po klasztorze i pokazuje kościół.

Zwiedzanie indywidualne: bilet normalny 8 zł, bilet ulgowy 5 zł
Zwiedzanie z przewodnikiem: bilet normalny 12 zł, bilet ulgowy 10 zł
Parking pod Opactwem jest darmowy, jednak w weekendy cieszy się dużym zainteresowaniem

Warto przejść się pod Opactwem na krótki spacer. Znajdziecie przy rzece m.in. zerwę skalną z 1786 roku. Skała oderwała się od wzgórza (opactwa) w wyniku trzęsienia ziemi. Robi niesamowite wrażenie.

Zwiedzanie Opactwa od strony wody

Nie da się ukryć, że widok na opactwo najlepiej prezentuje się z drugiego brzegu Wisły. Można jak my zacząć swoją wycieczkę od zatrzymania się w Piekarach. Auto zostawicie na nieoficjalnym parkingu przy drodze i możecie rozkoszować się pięknym widokiem. Po tej stronie Wisły zaczyna się robić komercyjnie – już jest dostępny bar, także kto wie jak całość się rozwinie.

W sezonie przez Wisłę kursuje prom pieszo-rowerowy więc za kilka złotych możecie się przeprawić na drugi brzeg, żeby podziwiać Opactwo!

W sezonie również pod Opactwem działa wypożyczalnia sprzętu wodnego – rowery, motorówki bez patentu, kajaki… Przymierzamy się do spływu, więc wybór padł na kajaki. Zwłaszcza jak traficie na tak piękną pogodę jak my to nawet się nie zastanawiajcie. Godzina wiosłowania dobrze wszystkim zrobi! 😊 Ceny nie są wygórowane ok. 30 zł/h pływania (motorówka drożej wiadomo).

Na tym brzegu znajdziecie też punkty gastronomiczne. Jeśli chodzi o jedzenie to szału nie ma, ale w tym największym punkcie lemoniadę robią przekozacką! Lemoniadę polecamy jak najbardziej! 😊

Co można zobaczyć w okolicy?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *