Śnieżka dla laików oraz Karpacz. Świątynia Wang i nasz pierwszy szczyt

Będąc na Dolnym Śląsku, dokładnie w Jeleniej Górze postanowiliśmy na jeden dzień wyskoczyć w Karkonosze. Za cel obraliśmy sobie Śnieżkę. Szukaliśmy informacji w Internecie dla takich laików jak my, nie wszystko znaleźliśmy stąd pomysł na ten wpis. Zapewne osoby będące często w górach popukają się w głowę, ale pamiętajcie każdy kiedyś zaczynał 😊! Zdecydowaliśmy się, że nie będziemy korzystać z wyciągu, chcemy całą trasę pokonać o własnych siłach. Zaczynamy!

Kwestie techniczne

Trzeba gdzieś przecież zaparkować. W sezonie może być z tym problem, my byliśmy we wrześniu w tygodniu. Patrząc na ruch na szlakach było sporo ludzi, jednak problemu z parkingiem nie mieliśmy. W mapach googla bez problemu znajdziecie różne parkingi, trzeba przygotować się na koszt 20-25 zł za dzień za auto osobowe. My zaparkowaliśmy w tym miejscu. Nie pobierano opłat. Możliwe, że w sezonie wygląda to zupełnie inaczej. Zdecydowaliśmy się na tą miejscówkę, bo zamierzaliśmy wejść na szlak koło świątyni Wang – tu jest najbliżej.

Wejście do parku narodowego jest płatne (tak jak w wypadku wejścia na Chojnik). Opcja najprostsza to wejście na jeden dzień – 8 zł/os za bilet normalny. Budka stoi przed wejściem do parku. Można również skorzystać z aplikacji i zapłacić online.

Wejście do Świątyni Wang – 10zł bilet normalny, 5 zł bilet ulgowy. Wejście na sam dziedziniec świątyni 2 zł/os. Bilet do kupienia po wejściu na dziedziniec w sklepiku (:P), nie w budce, gdzie kupuje się bilet do parku. Widnieje tam wielka kartka, więc pomyłki muszą zdarzać się nagminne 😉.

panorama na sniezke

Świątynia Wang

Jest to drewniana średniowieczna świątynia zbudowana w XII wieku w norweskim miasteczku Vang. W XIX wieku postanowiono ją sprzedać, ze względu na duże koszty renowacji oraz to, że świątynia była już zbyt mała dla mieszkańców. Na zlecenie pruskiego króla Fryderyka Wilhelma IV świątynia została zakupiona, rozebrana i przewieziona do Berlina, gdzie miała początkowo stanąć. Na prośbę hrabiny Fryderyki z Bukowca król ostatecznie podarował świątynię Karpaczowi, gdzie obiekt dotarł w 1842 roku. W trakcie odbudowy kościoła trochę go zmieniono oraz zdecydowano o dobudowie kamiennej wieży, która miała chronić kościół przez porywistymi wiatrami. Obecnie w środku kościoła znajdziemy kilka oryginalnych słupów i kolumn, które nawiązują do pogańskich bóstw jednak duża część jest już rekonstrukcją.

Godziny otwarcia: sezon 9-18, poza sezonem 9-17. W niedzielę odbywa się msza od 10. Zwiedzanie dostępne po 11:30.

Zdecydowaliśmy się na zwiedzanie świątyni w środku. Musieliśmy poczekać na przewodnika. Właśnie, widząc przewodnika ucieszyłam się. Jednak wchodząc do środka zostało puszczone nagranie audio. Słuchaliśmy nagrania parę minut… co prawda po skończeniu pan przewodnik dopowiedział dwa zdania. Trzeba mieć jednak na uwadze, że jest to atrakcja dla masowego odbiorcy, nie każdemu forma może się spodobać.

Sama Świątynia jest dość skromna w środku. Po odsłuchaniu nagrania, można przejść się korytarzem, który prowadzi wokoło świątyni. Korytarz służył głównie do izolacji przez zimnem oraz jako miejsce na oręż.

swiatynia wang

Na szlaku

Pamiętajcie, żeby zaopatrzyć się w jedzenie, przekąski i dużo wody. Niezbędne jest też cieplejsze ubranie. Pogoda w górach potrafi się zmienić z minuty na minutę! Ważny jest też filtr przeciwsłoneczny i nakrycie głowy! O tym ostatnim zapomnieliśmy i kolejnego dnia należeliśmy do przedstawicieli ludu czerwonych twarzy 😉. Nam trafiła się idealna pogoda jak na pierwszą wyprawę w góry. Widoczność idealna, pogoda słoneczna, jednak bez upału. Ideał! Trzeba jednak pamiętać, że nie zawsze tak jest.

Wybraliśmy wejście na szlak koło Świątyni Wang. Do wyboru macie tutaj szlak niebieski, dość płaski, prowadzący przez kostkę brukową oraz szlak żółty gdzie jesteście bliżej natury. Wybraliśmy żółty, który tak naprawdę prowadzi najpierw na skały zwane Pielgrzymami (1204 m n.p.m.), następnie przez Słonecznik (1423 m n.p.m.). Wybierając ten szlak musicie wiedzieć, że tak naprawdę oddalacie się od Śnieżki, ale w zamian za to czekają na Was fenomenalne widoki, wspaniałe ścieżki prowadzące często przez urokliwe mostki. Widok z Pielgrzymów jest super, więc robiąc postoje pamiętajcie by się odwracać. Jednak widok ze Słonecznika jest nieziemski. Przy dobrej pogodzie widać Sosnówkę i zamek księcia Henryka.

karkonoski park narodowy
muchomor karkonosze
szlak na pielgrzymy
szlak na pielgrzymy i slonecznik
pielgrzymy karkonosze
slonecznik karkonosze

Etap drugi

Od Słoneczników odbijamy w lewo na szlak czerwony, który prowadzi pod Dom Śląski. Po drodze poza widokami na góry w dole zobaczymy Duży Staw, Schronisko Samotnia i Mały Staw, które zapierają dech w piersi. Od teraz zmierzamy już w stronę naszego głównego celu wycieczki. Dom Śląski to pierwszy punkt gastronomiczny na naszej trasie. Ludzi od groma (bo dopiero od tego momentu spotykamy ludzi którzy wybrali wyciąg), kolejka do toalety jeszcze dłuższa. Warto mieć drobne, bo wejście do niej jest automatyczne po wrzuceniu monety😉( 3zł :O). Na szczycie Śnieżki spodek ufo (dawne obserwatorium) jest nieczynny, więc jeśli chcecie zaspokoić potrzeby fizjologiczne i jedzeniowe to właśnie musicie zrobić to tutaj.

szlak czerwony karkonosze
panorama duzy staw sniezka
sniezka
dom slaski sniezka
sniezka
droga jubileuszowa

Od tego miejsca zaczyna się ostatni etap wejścia na Śnieżkę. Do wyboru macie dwa szlaki – szlak czarny (dość stromy, wejście około 45 minut lub 25 minut jak Adrian) lub szlak czerwony (dłuższy, ale mniej stromy). Ja polecam szlak czerwony, Adrian szlak czarny. To oznacza, że się rozdzieliliśmy. Ja bym chyba musiała zostać wniesiona na ten czarny szlak 😉.

sniezka

Ale udało się! Weszliśmy! Zdobyliśmy najwyższy szczyt Karkonoszy – Śnieżkę 1603 m n.p.m.

koniec szlaku na sniezke

Całość zajęła nam ok. 4,5 h. Tempo dla każdego, bez szaleństw. Porwaliśmy się trochę z motyką na słońce (jak na pierwszy taki prawdziwy spacer po górach) jak to mówią, ale było warto.

Weszliśmy, no to teraz trzeba zejść!

Na powrót wybraliśmy szlak niebieski i nadal nie zdecydowaliśmy się na zjazd kolejką, mimo okropnego zmęczenia. Szlak niebieski nie jest tak ciekawy jak ten żółty, którym szliśmy na Śnieżkę. Tylko nas to utwierdziło w przekonaniu, że warto wybrać tą opcję co my!

dom mysliwski karkonosze

Minęliśmy Dom Myśliwski i zamiast jak my iść dalej szlakiem skręćcie za nim. Dojdziecie tamtędy do Samotni, chyba najładniejszego schroniska. Bardzo chcieliśmy tam dojść, ale oznakowanie na tym odcinku nie było zbyt czytelne. Nie daliśmy rady zawrócić (fizycznie). Także ominęliśmy punkt obowiązkowy, ale nadrobimy innym razem. Później już pomalutku cały czas szliśmy szlakiem niebieskim aż do świątyni Wang. Zejście zajęło nam ok. 3h.

Karpacz – co zobaczyć?

Nie zamierzaliśmy zwiedzać Karpacza. To co zobaczyliśmy szukając parkingu jakoś do nas nie przemówiło. Zbyt turystycznie. Jednak wspomnę o dwóch punktach. Pierwszy to Dziki Wodospad, który mimo swojej nazwy został stworzony przez człowieka. Celem było zapobieganie zalewania Karpacza i miejscowości obok przez Łomnicę, co przed 1910 rokiem zdarzało się nie raz. Wodospad zdał egzamin, kiedy to w 1997 roku nastąpiła powódź stulecia, a tych terenów nie dosięgła.

dziki wodospad

Drugi punkt znajduje się zaraz obok – miejsce anomalii grawitacyjnej. W tym miejscu samochody „na luzie” jadą same pod górę, tak samo woda sama płynie w górę. Dużo samochodów zatrzymuje się w tym miejscu by to sprawdzić na „własnej skórze”. My też i faktycznie to działa. Z fizyki jestem kiepska, ale jak mówi tablica w tym miejscu grawitacja działa o 4% mniej. Czytałam też, że to żadna anomalia tylko złudzenie optyczne. Znawca ze mnie żaden, więc wspominam tylko o tej ciekawostce. W Polsce nie jest to jedyne takie miejsce m.in. znajdziecie jedno z nich w okolicach Wałbrzycha.

Jako, że Karpacz niekoniecznie jest dla nas, postanowiliśmy zatrzymać się na jedzeniu (znowu!) w Sosnówce. Bar Złoty Widok, o którym już pisaliśmy tutaj, więc żeby się nie powtarzać to wspomnę, że znajdziecie tutaj piękne widoki, ciszę, spokój i pyszne jedzenie. Zachęcamy do odwiedzania.

bar zloty widok

Co można zobaczyć w okolicy?

Enjoy!

K.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

3 komentarze “Śnieżka dla laików oraz Karpacz. Świątynia Wang i nasz pierwszy szczyt”