DAG Christianstadt – poniemiecka fabryka materiałów wybuchowych Krzystkowice

To była tylko kwestia czasu, aż tu dotrzemy. Po odkryciu DAG Fabrik Bromberg z każdej strony wiadomo było, że i tutaj się zapuścimy, do drugiej fabryki tego typu. DAG Fabrik Bromberg poza częścią urbexową ma też do zaoferowania muzeum – Exploseum, tutaj w DAG Krzystkowice cały teren jest dostępny na dziko poza strefą heksogenu do której nie ma dostępu wcale, gdyż stacjonuje tam wojsko i zakład karny. Cała reszta stoi otworem.  A co w tym wszystkim jest najlepsze? Podejście miasta! DAG Krzystkowice znajduje się na obrzeżach Nowogrodu Bobrzańskiego i właśnie na stronie tej miejscowości znajdziecie podstawowe informacje o fabryce łącznie z mapką do zwiedzania. Super! Przecież wiadomo, że ludzie będą tu przychodzić, więc po co im to utrudniać? Ale pamiętajcie przy zwiedzaniu trzeba zachować szczególną ostrożność, mieć oczy dookoła głowy. Chodząc po lesie trzeba uważać, gdzie się stawia stopę – po drodze znajdziecie dużo dziur, studzienek itp.

Spis treści

Podstawowe informacje o DAG Christianstadt

Fabryka zajmowała powierzchnię ok. 35 km kwadratowych i mimo tak dużej powierzchni znajdowało się tutaj mniej linii produkcyjnych niż w DAG Fabrik Bromberg. Produkowano tutaj nitrocelulozę i heksogen. Czy coś jeszcze? Nie wiadomo. Tak naprawdę jest tutaj dużo niewiadomych, można przeczytać dużo różnych teorii, niektóre wydają się prawdopodobne inne wręcz przeciwnie. Także weźcie to pod uwagę czytając te informacje – dużo z nich to przypuszczenia. Dokumentacja się nie zachowała.

Przez cały okres trwania fabryki przewinęło się tutaj ok. 25 000 pracowników przymusowych i jeńców wojennych, chociaż źródła podają też liczbę 40 000. Fabryka działała w latach 1939-1945 chociaż data początkowa nie jest do końca znana. Istnieje przypuszczenie, że już w 1938 roku podjęto działania i działała tu jakaś mała filia fabryki. W lutym 1945 roku do DAGu wkroczyła Armia Czerwona, zajęła ten teren na jakieś dwa lata i wywiozła z fabryki to czego nie zdążyli uciekający Niemcy. Czy to oznacza, że nic nie zostało? Oczywiście, że nie! Jest sporo do zobaczenia i jeśli chcecie zobaczyć większą część nie wystarczy jeden dzień.

Najciekawsze budynki – pozostałości po DAG Christianstadt

Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od budynku Kasyna. W tym miejscu warto wspomnieć jakich wspaniałych przewodników mieliśmy – pan Adam Sowa, którego możecie kojarzyć m.in. z publikacji „Zapomniane miejsca lubuskie” (swoją drogą polecamy te książki!) oraz pani Marta Włodarczyk. Jest to budynek, który przypomina trochę pałac – płaskorzeźby w miejscu herbu rodowego, wielkie schody i okno pałacowe, płytki marmurowe na podłodze… a był to budynek administracyjny, dyrekcji zakładu, chociaż miał pełnić funkcję reprezentacyjną. Bez dwóch zdań – stąd ten rozmach.

Kasyno już tak nie wygląda – na drugim zdjęciu widać linię a raczej pęknięcie… cała konstrukcja powyżej pęknięcia runęła na ziemię w 2022 roku…

Nie można przejść obojętnie obok miejsca, gdzie znajdują się elektrociepłownie. Jak to bywało w DAGu budynki były dublowane stąd elektrociepłownie znajdują się aż 2. Starszy (chyba) typ posiadał chowane kominy na czas nalotu. Nowsza elektrociepłownia posiada dwa kominy, które do dziś widać z daleka. Tuż obok znajduje się już teren wojskowy.

Kolejnym przykładem dublowania budynków jest oczyszczalnia a raczej oczyszczalnie. Co prawda na terenie fabryki było ich zdecydowanie więcej różniej wielkości, jednak ten obiekt był największym tego typu i chociaż dzisiaj nie do końca widzimy co tutaj było robione to technologia była bardzo zaawansowana – dużo filtrów i innych tego typu rzeczy by doprowadzić wodę do stanu używalności produkcyjnej. Poza wodą o dziwnym zabarwieniu oraz mało przyjemnym zapachu można jeszcze tutaj zauważyć pozostałości płytek kwasoodpornych, co tylko pokazuje jakiej jakości woda tutaj musiała być dostarczana. Gdzie nie gdzie widać wyżarty beton!

Przechodząc na linie produkcyjne nitrocelulozy spotkamy po drodze te same budynki, które mogą różnić się stopniem zniszczenia. Widać jednak, że w pobliżu hotelowca znajdowały się budynki z kwasami potrzebnymi do produkcji. Hotelowiec jak sama nazwa wskazuje nie oznacza, że tutaj pracownicy odpoczywali, wręcz przeciwnie było to serce produkcji, tutaj dochodziło do nitracji celulozy. Po konstrukcji szkieletowej można się domyślić, że łatwo mogło dojść tu do wybuchu. Balkony, które przywodzą na myśl hotel miały być drogą ucieczki dla pracowników. Widzę tu duże podobieństwo do DAG Fabrik Bromberg, tutaj też dbano o kwestie bezpieczeństwa, ale umówmy się było to bardziej po to “by się w papierach wszystko zgadzało”. W trakcie wybuchu myślę, że balkony by były mało pomocne dla pracowników.

Na tej strefie zobaczyć można jeszcze halę Holendrów oraz tzw. Kotły. W tych budynkach dochodziło do stabilizacji nitrocelulozy oraz odwirowywania jej z nadmiaru wody. Na mapce zaznaczono cztery linie produkcyjne, są od siebie oddalone – to znowu kwestie bezpieczeństwa – jednak można łatwo przejść z jednej linii do drugiej.

Przechodzimy teraz do obiektów, do których dociera najwięcej osób oraz obok których nie można przejść obojętnie. Silosy, pięć wielkich konstrukcji żelbetowych częściowo przysypanych ziemią. Mówi się, że dach silosów był drewniany, miał on działać jak ściana wydmuchowa, czyli miał przyjąć na siebie ewentualny wybuch nie naruszając konstrukcji żelbetowej. Ale co tutaj przechowywano? I tu zaczyna się jazda bez trzymanki, bo jest tyle teorii… Najmniej prawdopodobna wydaje mi się ta mówiąca o trzymaniu tutaj nitrogliceryny. Coś tak wybuchowego w tak dużej ilości? Gdzie zaokrąglone ranty ścian? Jestem na nie! Najprawdopodobniej trzymano tutaj metanol plus w jednym dodatkowo olej napędowy.

Na koniec ciekawostka – dawny kanał ściekowy, którym spływała zanieczyszczona woda z fabryki wprost do Bobru. W kanale pozostały jeszcze pozostałości masy bitumicznej oraz płytki kwasoodporne, które tylko dają do myślenia jak czysta musiała być woda poprodukcyjna 😉.

Po drugiej stronie drogi znajdziemy strefę uzdatniania wody, na którą składa się ogrom budynków (oczywiście zdublowanych). Tylko tutaj można by spędzić cały dzień. Łapcie kilka kadrów.

Podsumowanie

Zwiedzanie DAG Krzystkowice nie jest niebezpieczne, jeśli zachowuje się szczególną ostrożność i robi się wszystko z głową. Można by spędzić tutaj nawet i miesiąc a pewnie nie odkryłoby się wszystkiego. Nam wycieczka tutaj zajęła półtora dnia a zobaczyliśmy tylko najbardziej rozpoznawalne obiekty (chociaż nie do wszystkich byśmy sami trafili – jeszcze raz dziękujemy Ci Adam i Marta!). Odkrywanie historii we własnym zakresie jest fascynujące, lubuskie skrywa w sobie tyle niewiadomych. Już teraz wiemy, że jeszcze tu wrócimy.

ZOBACZ TAKŻE: DAG FABRIK BROMBERG

ZOBACZ TAKZE: EXPLOSEUM

ZOBACZ TAKŻE: DAG LUDWIGSDORF

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarz do “DAG Christianstadt – poniemiecka fabryka materiałów wybuchowych Krzystkowice”